środa, 15 lipca 2015

Rozdział 5

Dziewczyna odwróciła się i szeroko otworzyła oczy nie dowierzając kogo widzi.
-Javier. - wyszeptała słabym głosem. Cristiano patrzył raz na dziewczynę, raz na mężczyznę.
-Witaj Leo. Tak myślałem, że to Ty, ale nie pasowało mi towarzystwo piłkarza w twoim otoczeniu - zaśmiał się mężczyzna. Leonore otrząsnęła się szybko. Przez chwilę powróciły wspomnienia wspólnych chwil, ale później, po jego słowach przypomniała sobie o trudnym rozstaniu i o tym ile przykrości ją spotkało z Jego strony.
-A co w tym takiego dziwnego? - tym razem odezwał się Ronaldo przyciągając brunetkę bliżej siebie i kładąc dłoń na jej biodrze. Bardzo nie spodobało mu się zachowanie mężczyzny. Javier podążył wzrokiem za jego dłonią i szybko odpowiedział.
-Nie nic. Tak w ogóle jestem Javier miło mi poznać. Po prostu Leo nie lubiła nigdy piłki nożej. Ale gdzie moje maniery. Przedstawiam wam to moja narzeczona, Clarisa. - brunetka spojrzała na nią i nie mogła wydusić z siebie słowa, przez to wszystko nie zauważyła, że wcześniej tam stała. Jej wzrok jednak przykuło coś innego, jej zaokrąglony brzuszek.
-Narzeczona. - powtórzyła. Z nią nie chciał rodziny, ślubu, zobowiązań. To tak bardzo zabolało. Pierwszy rękę wyciągnął Cristiano
-Cristiano Ronaldo Dos Santos Averio, miło mi.- dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało do niego. Piłkarz szybko spojrzał z powrotem na znajomego Leo - Więc Javier.. tak? Skąd się znacie z Leo? - zapytał piłkarz
-Oo Cristiano, ja odpowiem, bo to dość zabawna historia - odpowiedziała szybko Leo - Otóż jeszcze parę miesięcy temu byliśmy razem, ale Javi nie chciał żądnych zobowiązań, więc się rozstaliśmy - wzruszyła obojętnie ramionami i bardziej wtuliła się w piłkarza. sama nie wiedziała dlaczego to robi, może po prostu chciała żeby jej były chłopak wiedział co stracił?
-No widzisz jak to odpowiednia kobieta potrafi zmienić podejście mężczyzny - odpowiedział jej złośliwie i przytulił swoją "narzeczoną". Leo pociemniało w oczach i gdyby nie to że trzymał ją piłkarz to pewnie by już zemdlała. Cristiano postanowił się wtrącić, nienawidził poniżania kobiet, a już na pewno nie kobiety na której w jakiś dziwny sposób, mu zależało.
-Cóż chyba wystarczy tych uprzejmości na dziś. Miło mi było was poznać. Kochanie chyba musimy już iść, Junior czeka aż weźmiemy go na lody - nachylił się i bardzo delikatnie musnął usta dziewczyny gdy podniósł głowę zobaczył tylko zaskoczone oczy Javiera.
- Leo nie poznaje Cie nigdy nie lubiłaś okazywania uczyć publicznie... - szepnął z niedowierzaniem.
Dziewczyna od natłoku zdarzeń nie mogła się ruszyć ani nic powiedzieć. Cały czas czuła na swoich ustach usta Cristanio. Patrzyła na niego w osłupieniu, jednak była cholernie wdzięczna za taki ruch.
-Widzisz jak to odpowiedni mężczyzna potrafi zmienić podejście kobiety - Odpowiedział za nią piłkarz, obrzucając go pogardliwym spojrzeniem. Uśmiechnął się delikatnie do Leo i pogłaskał po ramieniu.
-Tak. - Clarisa będąca zażenowaną całą tą sytuacją postanowiła przerwać tą farsę - Chyba na nas już czas. - Brunetka  żeby nie wyść na nieuprzejmą delikatnie uśmiechnęła się do kobiety i uściskała jej dłoń
-Miło mi było Cię poznać Clariso, Żegnaj Javier - powiedziała tylko oficjalnym tonem i ruszyła przed Siebie razem z piłkarzem.

Szła bardzo szybko, z oczy spływały pojedyncze łzy.  Dopiero co uporała się z tym rozstaniem, a znowu powróciły wspomnienia. Zakochała się w nim bez pamięci i liczyła że on czuje do niej to samo. Niestety, Javier nie chciał stabilizacji i trwałego związku, a może po prostu z nią tego nie chciał.
Zaczęła biec przed siebie, płakała coraz bardziej, chciała się ukryć, schować gdzieś, gdzie nikt jej nie zobaczy. Nagle poczuła delikatne szarpnięcie i wpadła na coś twardego. Nim się zorientowała Cristiano przytulał ją do siebie i głaskał po głowie, chciała się wyrwać żeby nie widział jej w tym stanie, jednak nie była na tyle silna, fizycznie i psychicznie. Wtuliła się w niego jeszcze bardziej i dała upust swoim emocjom.
-Ciii.. już nie płacz, nie jest tego wart - objął ją szczelnie ramionami i delikatnie pocałował w czoło.
-Cristiano dlaczego on mi to zrobił...
-Jest dupkiem, nie wartym Ciebie. Chodź pojedziemy do mnie, napijemy się wina albo herbaty i opowiesz mi wszystko - Spojrzał w jej zapłakane oczy, serce go bolało gdy widział jej zły. Chciał ją ochronić przed tym wszystkim jednak zdał sobie sprawę że to nie będzie proste.
-Nie chce o tym mówić - potrząsnęła delikatnie głową.
-To w takim razie pomilczymy, nie zostawię Cię dziś samej. - pogłaskał Leo po policzku
-Cristiano, nie powinnam tego robić, bardzo Cię przepraszam za wszystko i za razem dziękuję - delikatnie wyswobodziła się z jego objęć chcąc odejść. Piłkarz chwycił ją za rękę
-Nie puszcze Cię dziś nigdzie - uśmiechnął się promiennie i jeszcze raz przytulił.

Po jakimś czasie dotarli do rezydencji Cristiano. W środku nikogo nie było, dlatego piłkarz posadził roztrzęsioną Leonore na kanapie, a sam udał się w stronę kuchni po wino i kieliszki.
-No to wino już mamy, proszę napij się - podał dziewczynie alkohol i sam zanurzył usta w trunku.
-Dziękuję za to co zrobiłeś - uśmiechnęła się do niego delikatnie ocierając łzy.
-Nic takiego nie robiłem - pokręcił delikatnie głową wpatrując się w ogień w kominku.
-Zrobiłeś. Pozwoliłeś żeby myślał, że łączy nas coś więcej, niż tylko przyjaźń.
-Nie mogłem pozwolić żeby Cię poniżał. Nie zasługujesz na to - delikatnie dotknął jej policzka, odsuwając niego pojedyncze kosmyki włosów. Spojrzała w jego oczy i dostrzegła delikatne iskierki. Na chwilę oboje jakby stracili rozum. Piłkarz powoli przysunął się do niej i wpatrywał się w jej oczy, nie dostrzegł żadnego sprzeciwu dlatego musnął jej usta. Pochylił się jeszcze bardziej i pogłębił pocałunek. Po chwili gdy brakło im tchu odsunęli się od siebie na niewielką odległość.
-Wiesz że nie powinniśmy? - zapytała przytulając się do jego klatki piersiowej.
-Mam gdzieś to co powinniśmy, a czego nie. - Ostatni raz musnął jej usta i nagle usłyszeli trzask drzwi. Piłkarz wstał z kanapy i spojrzał w tamtą stronę, w drzwiach stał Junior z Jego matką.
-Cześć synku, przyprowadziłam Cristiano i będę się już...zbierała - Dolores zauważyła siedzącą dziewczynę - Dobry wieczór Pani - kobieta uśmiechnęła się promiennie do Leonore.
-Dobry wieczór - dziewczyna wstała i przywitała się z matką piłkarza - Cześć Junior - pogłaskała chłopca po głowie.
-Dzień dobry - chłopczyk odpowiedział grzecznie - przysła mnie pani odwiedzić? - Wszyscy roześmiali się serdecznie na te słowa chłopca.
-Poniekąd tak
-A zje Pani z nami kolację? - Dziewczyna spojrzała z niepokojem na Ronaldo
-Tak synku, Pani Leonore zje z nami kolację więc leć myć ręce zaraz coś przygotujemy
-No to dzieci bawcie się dobrze, ja już muszę iść - Dolores odwróciła się w stroną drzwi, zanim wyszła zdążyła jeszcze wyszeptać do swojego pierworodnego - Jutro porozmawiamy kochanie. - pocałowała go w policzek i wyszła z jego domu.
-No to teraz mi powiedzcie na co macie ochotę - zapytał Portugalczyk rozbawiony zaistniałą sytuacją...

                                   ******

Kochane jest kolejny :) Napiszcie jak wam się podoba :D
Trzymajcie się cieplutko i do następnego :)

sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 4

Cristiano siedział na trybunach stadionu i patrzył przed siebie, nie mógł uwierzyć, że wczoraj przegrali mecz półfinałowy i odpadli z Ligi Mistrzów. Tak nie wiele zabrakło i wiedział że tak bardzo zawiódł, do oczu cisnęły mu się łzy. Cała krytyka skupiona wokół niego i trenera a przecież tylko chcieli zagrać w tym pieprzonym finale. Zobaczył, że w jego stronę idą Pepe i Marcelo.
- Chodź stary, idziemy na piwo? - uśmiechnął się smutno Brazylijczyk.
- Trudno stało się i nic już z tym nie zrobimy, załamywanie się w niczym nie pomoże - poklepał Ronaldo po placach i cała trójka udała się w stronę wyjścia.
- Panowie, przepraszam was ale chce odebrać Juniora z przedszkola. Spędzę z nim trochę czasu, wczoraj po meczu prawie nie rozmawialiśmy bo był już śpiący. - pożegnali się i udał się w stronę samochodu. Jechał w kompletnej ciszy przemierzając ulice Madrytu. Zastanawiał się co zrobić dalej z życiem i czy zostać w tym mieście nadal czy może odejść. Dostał już nieoficjalnie, kilka propozycja z klubów angielskich i francuskich.
15 minut później zaparkował pod przedszkolem swojego syna. Szybko wszedł do środka i rozejrzał się szukając swojej pociechy, zamiast niego, dostrzegł Leo jak kucała obok jakiegoś chłopczyka i coś zawzięcie tłumaczyła.
- Dzień dobry - przywitał się z brunetką.
- Dzień dobry Panie Aveiro - uśmiechnęła się promiennie. Ubrana była dziś w zwiewną, letnią sukienkę. Mężczyzna szybko zerknął niżej za co zganił się w myślach i popatrzył w jej śliczne oczy.
- Jak minął dzień?
- Dobrze, dziękuję. Bardzo mi przykro z powodu przegranego meczu.
- Tak, mi też - delikatnie się do niej uśmiechnął - Nie wiesz gdzie jest Junior?
- Za Tobą - zaśmiała się - już się ubiera.
Piłkarz odwrócił się i podszedł do syna. Pocałował go w czoło
- Synku ubieraj się szybciutko i jedziemy do domu, babcia ma dla Ciebie niespodziankę.
- Dobrze tatusiu, a jaką niespodziankę ma babcia?
- Jak przyjedziemy do domu to zobaczysz - pogłaskał go po głowie i zwrócił się do kobiety.
- Słuchaj Leo może będziesz miała ochotę na spacer, dzisiaj po zajęciach? - zapytał niepewnie. Miał nadzieję, że się zgodzi, przy niej się wyłączał i o niczym nie myślał, teraz tak bardzo chciał zapomnieć o swoich kłopotach. O Irinie, przegranej Lidze i Lidze Mistrzów. O wszystkim co go otaczało.
- Jeśli masz ochotę, to dlaczego nie, kończę zajęcia za 2 godziny. - serce mocniej zabiło gdy Cristiano zapytał o ten spacer, marzyła o kolejnym spotkaniu z piłkarzem, nie chciała myśleć o konsekwencjach, co się stanie gdy ktoś się dowie, chciała po prostu znów się z nim spotkać, przecież ostatnio tak dobrze im się rozmawiało.
- Super to w takim razie za 2 godziny przyjadę po Ciebie - uśmiechnął się - Do zobaczenia.
- No pa. - Portugalczyk odszedł z synem..

-Tatusiu, Pani Leonore jest bardzo fajna prawda? - zapytał Junior wysiadając z samochodu. Piłkarz popatrzył na syna z uśmiechem.
-Tak Cristiano, Twoja wychowawczyni jest bardzo fajna.
-To super bo ja też ją lubię - Chłopczyk pokazał swoje śnieżnobiałe ząbki i pobiegł w stronę babci czekającej przed wejściem, zaraz za nim poszedł piłkarz.
-Babciu, a wiesz, że tatuś idzie dziś na spacer z Panią Leonore?
-No ładnie synku widzę że żadna tajemnica u Ciebie nie przetrwa dłużej niż godzinę - zaśmiał się mężczyzna -Cześć mamo - pocałował kobietę w policzek.
-No cześć, synku - odpowiedziała szybko chowając coś w szufladzie. Ronaldo przymrużył oczy i spojrzał na matkę - coś się stało?
-Nie, nie... wszystko dobrze, siadajcie do stołu już jest obiad - Dolores wymusiła uśmiech i błądziła wzrokiem po kuchni.
-Mamo co schowałaś w szufladzie - piłkarz podszedł do rodzicielki i odsunął delikatnie od szuflady, zajrzał do środka i na okładce gazety zobaczył Irinę wraz z aktorem Bradleyem Cooperem. Podniósł gazetę i westchnął głośno - Chowanie tego nic Ci nie da, już widziałem - odpowiedział ponuro - Mamo wyrzuć tą gazetę nie chcę żeby Junior to zobaczył.
-Dobrze - odpowiedziała kiwając głową - a teraz opowiadaj co to za Leonore...

Kilka godzin później, Cristiano czekał na Leo nie daleko przedszkola, nie chciał wchodzić do środka, wiedział że zaraz pojawią się nie potrzebne plotki na ich temat. On się już przyzwyczaił, ale bał się jak to wpłynie na opinię dziewczyn. Po chwili zobaczył ją. Szła w jego stronę uśmiechając się promiennie. Słońce oświetlało jej śliczną buzie. Mężczyzna zdjął okulary i przywitał się z nią delikatnym muśnięciem w policzek.
- Witaj Leo.
- Cześć Cristiano. Coś się stało że chciałeś się spotkać? - Brunetka spojrzała na niego z zaciekawieniem.
-Jak pewnie wiesz przegraliśmy i po prostu chciałem spędzić to popołudnie z kimś, kto choć przez chwilę nie będzie mi o tym przypominał, - Uśmiechnął się krzywo i ruszyli w stronę parku. Dziewczyna opowiedziała o swojej pracy w przedszkolu i mówiła o tym z takim zaangażowaniem, z jakim on mówił o piłce nożnej.
- Leo a Ty masz dzieci? - zapytał
- Nie, niestety jeszcze nie - delikatnie pokręciła głową
- Czyli chciałabyś mieć?
- Oczywiście - zaśmiała się - chyba jak każda kobieta, ale do tanga trzeba dwojga, a ja niestety nie spotkałam jeszcze tego, który te dzieci chciałby ze mną mieć.
- Leonore? -Nagle usłyszeli za swoimi plecami męski głos....

                                           ********

Hej Kochane !! Jest kolejny rozdział :)
 Piszcie jak wam się podoba

UWAGA !
zabieram się za pisanie kolejnego opowiadania i podpowiedzcie mi... O KIM MA BYĆ TO OPOWIADANIE?

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 3

- Więc słucham - powiedziała Leonore cichutko, przy Cristiano traciła pewność siebie i zaczynało jej się robić co raz bardziej duszno. Jego oczy hipnotyzowały, starała się w nie patrzyć ale było jej ciężko.
- Junior wczoraj w domu był bardzo smutny co było związane z dniem matki jaki organizujecie, jeden z chłopców, z tego co wiem Carlos dokuczał mojemu synowi - rzekł Cris splatając ręce i opuszczając głowę - Wszyscy, cała opinia publiczna wie, że wychowuje Cristiano sam, to znaczy wychowuje się bez matki, nie chciałbym żeby moje dziecko miało z tego tytułu przykrości - popatrzył w oczy brunetki i kontynuował - Nie chce przenosić syna do innego przedszkola, chociaż miałem taki zamiar - w tej chwili dziewczyna zbladła - nawet miałem zamiar rozwiązać to inną drogą, syn jest dla mnie najważniejszy, proszę mnie zrozumieć.
- Ależ naturalnie rozumiem Pana - brunetka pokiwała głową. Cristiano popatrzył na nią po raz kolejny i znowu nie mógł oderwać swojego spojrzenia. Wyglądała na bardzo delikatną, wrażliwą i taką niewinną.. Jej uroda odejmowała jej pare lat, spokojnie mógłby powiedzieć, że jest sporo od niego młodsza a przecież pracuje już jako wychowawczyni. Zamrugał parę razy i szybko zebrał myśli.
- Więc myślę że po prostu najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli Junior tego dnia nie zjawi się na zajęciach. Zostanie w domu, oszczędzę mu tym przykrości.
- Mimo iż Pana rozumiem to jestem bardzo zawiedziona, nikt tak ładnie nie mówi wierszyków jak Junior - zaśmiała się ukazując rządek białych zębów. - To urocze i bardzo wrażliwe dziecko.
- Cóż ten urok to odziedziczył po mnie - westchnął Cristiano, po chwili uśmiechnął się do brunetki - A ta sprawa o której chciała pani ze mną porozmawiać?
-Też dotyczyła dziwnego zachowania Cristiano, ale skoro to już mamy wyjaśnione to zostało mi jeszcze zapytać czy ma Pan jakieś skargi, zażalenia albo pytania, bo jak nie to muszę wracać do dzieci
-Nie, to już wszystko, bardzo dziękuję za poświęcony czas. - wyciągnął rękę do dziewczyny nie spuszczając z niej wzroku
-Ja również bardzo dziękuję i w razie czego, to zapraszam - uścisnęła jego dłoń i w tym momencie poczuła coś dziwnego, coś czego już dawno nie czuła, taką iskrę która między nimi przeskoczyła, szybko się pożegnała z piłkarzem i szybkim krokiem poszła do sali gdzie były dzieci oparła się o drzwi i przymknęła oczy. Musisz zapomnieć, zanim wplączesz się w coś z czego nie będzie można uciec
Gdy wyszedł z przedszkola i wsiadł do samochodu nie mógł zapomnieć o dziewczynie, dawno już żadna tak na niego, nie działała, ale musiał się opanować to tylko wychowawczyni Twojego syna powtarzał sobie w myślach, spojrzał na zegarek i przeraził się..
- Pięknie, znowu będę ostatni na treningu - ruszył z piskiem opon z parkingu.

Kolejnego dnia postanowił porozmawiać z Juniorem na temat przedstawienia
-Cristiano, Irina ma bardzo ważne spotkanie i nie może przylecieć ale za to wtedy nie pójdziesz do przedszkola i robimy razem coś fajnego dobrze? - zapytał patrząc na syna
-Dobrze tatusiu - pokiwał główką. W tej chwili rozległ się dzwonek
- O przyjechała babcia, spakuj się szybciutko. - mężczyzna otworzył drzwi swojej matce i wpuścił do środka. -Gdzie dziś jedziecie? - zapytał
- Synku, wezmę Juniora na plac zabaw a potem duuże lody
- Babciu kupisz mi duże lody?  - popatrzył ucieszony na kobietę
- Kupię mój kochany wnusiu, oczywiście że kupię. - pocałowała jeszcze syna w policzek i wyszli z domu machając piłkarzowi.

Kilka dni później
Po przegranym meczu z Juventusem nie mógł poradzić sobie z natłokiem myśli. Koledzy śledzili dziś mecz Bayernu i Barcelony, a on najzwyczajniej nie miał na to siły. Wiedział że jeśli Messi strzeli to będzie uważany za tego gorszego, za tego słabszego, ale nie mógł z tym nic zrobić. Nie chciał już słychać że wymaga się od niego więcej, też jest człowiekiem i też ma prawo do gorszych chwil i dni.
Dolores zabrała Juniora do siebie na 2 dni. Nie chciał być sam w wielkim domu więc postanowił się przejść. Skierował się w stronę parku w centrum miasta. Był wczesny wieczór, widział ludzi na ulicach, kibiców Realu którzy podążali ulicami miasta kierując się do baru gdzie będą mogli kibicować Bayernowi. Założył na głowę kaptur i na nos Ray-Bany żeby nikt go nie rozpoznał. Po jakimś czasie usiadł na ławce i odchylił głowę do tyłu przymykając oczy. Słońce chowało się powoli za horyzontem, zostawiając za sobą błyszczącą poświatę, na jego ustach pojawił się błogi uśmiech.

Szła alejką parkową w stronę domu,  wyszła na wieczorny spacer i przy okazji wstąpiła do sklepu na drobne zakupy. Tak bardzo uwielbiała maj, wszystko budziło się do życia, dni stawały się coraz dłuższe... Rok wcześniej szukała sali na wesele i wybierała sukienkę ślubną, a teraz jest samotną kobietą z kotem. Gdy tak podążała alejką, na ławce zauważyła znajomą postać. Zwolniła trochę żeby móc się mu dokładniej przyjrzeć. Tak, to był ojciec Juniora. Z delikatnym uśmiechem niepewnie szła w jego stronę, nie wiedziała czy w ogóle powinna podchodzić, jednak zdecydowała, że to uczyni. Zauważyła że po jego ustach błądzi delikatny uśmiech i ma przymknięte oczy.
- Dobry wieczór Panie Aveiro - przywitała się z bijącym sercem stając obok ławeczki
Mężczyzna podniósł szybko głowę i zdejmując okulary odwzajemnił jej uśmiech
- Dobry wieczór Pani Fuentes, wieczorny spacer? - zapytał przesuwając się i robiąc jej miejsce na ławce - Proszę usiąść.
- Dziękuję, tak postanowiłam się trochę poruszać jak widać po moim stroju - zaśmiała się pokazując na swoje spodnie dresowe i białe trampki z Nike. - A Pan nie ogląda dzisiejszego meczu?
- Hmm.. nie nie mam ochoty, wczorajsza przegrana mi wystarczy - wyraźnie posmutniał
- Przykro mi, ale mimo wszystko gratuluję bramki.
- Dziękuję, oglądała Pani? - popatrzył na nią zaskoczony.
- Tak, należę do tych kobiet które lubią piłkę nożną a po za tym, jest Pan ojcem jednego z moich podopiecznych, nie mogłam tego przegapić - pokręciła głową i oboje się zaśmiali.
-To może skoro brakuje Pani ruchu przejdziemy się? - Zapytał piłkarz.
- Bardzo chętnie Panie Aveiro.
- Proszę tak do mnie nie mówić. Cristiano albo po prostu Cris. - wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.
- Nie wiem czy powinnam - zawahała się
- Przecież nikt nie będzie wiedział, że jest Pani na "TY"z ojcem jednego z Pani podopiecznych.
- No dobrze, Leonore, bądź po prostu Leo - uścisnęła jego dłoń i oboje poczuli ten sam prąd co kilka dni temu w przedszkolu. Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało i poszli przed siebie. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, Hiszpankę aż brzuch bolał od śmiechu. Nie pamiętała już kiedy tak dobrze się bawiła, a przecież to był zwykły spacer.
- No tak było, nie śmiej się ze mnie. Na treningach mamy wiele takich sytuacji, dnia by mi brakło jakbym chciał Ci opowiadać o wszystkim. - machnął ręką
- Cristiano ale jak się mogłeś dać nabrać - wybuchnęła ponownie śmiechem gdy przypomniała sobie opowieść Portugalczyka. Po chwili dziewczyna zatrzymała się. Piłkarz spojrzał na nią ze źdźiwieniem.
- Tutaj mieszkam - wyjaśniła pokazując na kamienicę.
- Ach..tak.. W takim razie zostało mi podziękować za wspólnie spędzony czas i życzyć miłego wieczoru. - Teatralnie się ukłonił.
- Ja Ci również bardzo dziękuję za spacer, do zobaczenia - pomachała mężczyźnie i zniknęła w środku kamienicy.
Portugalczyk jeszcze przez chwilę patrzył w środek ciemnej kamienicy gdzie przed chwilą zniknęła. Wolnym krokiem ruszył w stronę domu. Dziewczyna robiła na nim piorunujące wrażenie. Nie leciała na jego kasę, była bardzo naturalna i taka delikatna. Przemierzał ulice w zadumie. Nawet się nie zorientował gdy dotarł pod dom...

                                    ***********

Kochani jest kolejny mam nadzieję że się podoba :P Piszcie komentarze z wasza opinią, jest to dla mnie bardzo ważne :D

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 2

Po imprezie u Ikera, wszyscy na następny dzień umierali na treningu, o tym jaki Carlo dał im wycisk to lepiej nie wspominać. Ręką i nogą ruszyć nie mogli. Jednak impreza była naprawdę udana. Przestał myśleć o problemach, o Irinie i o aktualnym spadku formy. Wiedział że alkohol jego spraw nie załatwi ale pozwoli chociaż na chwile uśmierzyć cały ból. Nigdy przez nic takiego nie przechodził. Wiedział że sporą winę za rozpad związku ponosi właśnie on. Zwykle już miał jakąś zabawkę pocieszenia. Nie wiedział tylko czy to rola ojca sprawiła, że stał się bardziej odpowiedzialny, czy po prostu w końcu dojrzał. Wykończony wracał do domu. Dziś Juniora z przedszkola odbierała jego siostra.
- Junior, Katia - zawołał od progu - Gdzie jesteście?
- Cicho bądź bo obudzisz małego, dopiero zasnął - uciszyła go siostra schodząc po schodach. - Co Ty jesteś taki zmęczony?
-  Trener nam dziś pokazał, jak będziemy z nim mieli miło, jak będziemy przychodzić skacowani na treningi - skrzywił się
- Ooo no proszę, nie ładnie braciszku - zaśmiała się - Dobra to ja uciekam już, obiad masz w piekarniku. - pocałowała brata w policzek i opuściła dom Cristiano. Usiadł na kanapie i zaczął oglądać ostatni mecz MU czekając, aż obudzi się Jego syn.

Młoda kobieta właśnie skończyła pracę i wracała do domu. Po drodze zrobiła drobne zakupy i postanowiła ugotować sobie dziś coś pysznego na obiad. Była zawiedziona dzisiejszym dniem. Nie chętnie się do tego przyznała, ale z napięciem wypatrywała ojca Juniora. Niestety przyszła po niego ciocia, jak to sam określił chłopiec. Po za tym bardzo martwiła się o Cristiano był dziś przygaszony, jak nie on. Jeśli sytuacja się powtórzy będzie zmuszona porozmawiać o tym z kimś z jego rodziny. Szła przez park obserwując bawiące się dzieci i pary idące razem za rękę. Zastanawiała się czy ją jeszcze kiedyś spotka coś takiego? Czy zazna prawdziwej miłości, co najważniejsze odwzajemnionej? Mimo że, tak bardzo tego chciała to również bała się. Kolejny raz bała się odrzucenia i tego że zostanie zraniona. Następna rana w sercu może się już tak szybko nie zabliźnić.

Mecz już dobiegał końca kiedy usłyszał tuptanie za sobą odwrócił się i uśmiechnął do swojego pierworodnego.
- Cześć mistrzu - pocałował go w czubek głowy i mocno przytulił - wyspałeś się?
- Mhmm, tak tatusiu - odpowiedział zaspany chłopiec i z poważnym wyrazem twarzy patrzył w stronę meczu.
-Junior wszystko dobrze? - Ronaldo zmarszczył brwi i wyłączył telewizor sadzając sobie syna na kolanach
- Tak tato
- A pamiętasz co mi kiedyś obiecałeś? Że nigdy się nie będziemy okłamywali siebie nawzajem.. tak?
-Tak.. bo widzisz tatusiu - Junior jeszcze mocniej przytulił się do ojca - za niedługo będzie w pseczkolu dzień mamy i jeden chłopiec mi powiedział, że do mnie nikt nie przyjdzie bo ja nie mam mamusi - po jego policzku spłynęła pojedyncza łza - czy Irina by nie mogła do mnie przyjechać? - popatrzył na Cristiano z tak przeraźliwie smutnym wyrazem twarzy, że piłkarzowi aż serce się ścisnęło. Otarł kciukiem łzy cieknące po policzku syna.
- Cristiano, jutro pójdziemy razem do przedszkola i pokażesz mi który chłopiec tak nie ładnie Ci powiedział. Potem porozmawiamy z Panią i z jego rodzicami żeby więcej tak nie mówił dobrze? - zapytał syna. Ten tylko delikatnie pokiwał główką. - I obiecuję że zadzwonię do Iriny i zapytam czy przyjedzie na dzień matki do Twojego przedszkola - przytulił dziecko i wyszli na taras siadając na bujanej huśtawce. Nie wiedział co powinien zrobić. Tak strasznie szkoda było mu Juniora.
- Już ja sobie porozmawiam z rodzicami tego smarkacza - warknął cichutko.
Tego samego wieczoru Cristiano zadzwonił do Rosjanki, mając nadzieję, że zgodzi się przyjechać dla Juniora.
- Halo - usłyszał jej melodyjny głos.
- Cześć Irina.
- Cześć Cristiano - odpowiedziała i zapadła niezręczna cisza - czy coś się stało, że dzwonisz?
-Tak, to znaczy nie.. Mam do Ciebie pytanie. Junior ma 26 maja w przedszkolu dzień matki czy mogłabyś dla niego przyjechać? Jest mu bardzo smutno że jako jedyny, nie będzie miał komu powiedzieć wierszyka. - wyszeptał cicho licząc że kobieta się zgodzi.
- Cris to chyba nie jest najlepszy pomysł, nie jesteśmy już razem i mimo że kocham Juniora jak syna to musi też wiedzieć że nie jesteśmy już razem i nie mogę mu zastępować matki.
- Nigdy nie prosiłem żebyś zastępowała mu matkę, chciałem, żebyś była dla niego matką, nie rozumiałaś tego i widzę że dalej nie rozumiesz.. - warknął i rozłączył się. Nie dowierzał w to co słyszy. Poprosił ją o jedną drobną przysługę i to nie dla siebie a dla jego synka, której oczywiście nie mogła spełnić. Żałował że w ogóle do niej zadzwonił

Kolejnego dnia Leonore miała bardzo zły dzień, zaspała i zostało jej nie wiele czasu do zajęć w przedszkolu. Ubrała się w pierwsze lepsze rzeczy które miała pod ręką i pobiegła w stronę swojego samochodu.
Gdy była pod przedszkolem zostało jej 5 minut do rozpoczęcia zajęć. Była na siebie wściekła że nie sprawdziła poziomu baterii wczoraj wieczorem. Nie znosiła się spóźniać ani robić wszystkiego na ostatnią chwilę.. wbiegła do środka ciężko dysząc. Gdy szukała w torebce klucza od swojej szafki wpadła na kogoś z impetem.
- Ojej przepraszam - jęknęła i podniosła wzrok. Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro we własnej osobie - Najmocniej Pana przepraszam - wyszeptała rumieniąc się.
- Nic się nie stało, to ja Panią przepraszam - powiedział uśmiechając się do niej - to chyba należy do Pani - podał kobiecie klucze.
- Tak, dziękuję. To ja już pójdę do dzieci. Do widzenia - założyła opadające kosmyki za ucho i chciała odejść jednak silna dłoń mężczyzny jej to uniemożliwiła.
- Czy możemy porozmawiać? - szepnął poważnie.
- O czym? - zapytała patrząc na niego ze zdziwieniem.
- Chyba o kim. - zaśmiał się delikatnie - O moim synu, naturalnie.
- A tak.. oczywiście. Zapraszam Pana do tej sali będziemy mogli spokojnie porozmawiać, też miałam się kontaktować z Panem w sprawie Juniora. - pokazała sale mężczyźnie i sama udała się za nim siadając na jednym z foteli.
- Więc o czym chciał Pan ze mną porozmawiać? - podniosła głowę spoglądając na mężczyznę.
- O tym co miało miejsce wczoraj...

                                               ***********

Witajcie kochane :) Dodaje kolejny rozdział. I nalegam prosę piszcie mi w komentarzu kogo mam informowac :)
Do następnego :)
Czekam na komentarze z opinią


czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 1

Szczupła brunetka przemierzała wolnym krokiem ulice Madrytu, zajęcia w przedszkolu rozpoczynały się o godzinie 8 rano. Pogoda jak na maj, bardzo dopisywała więc postanowiła zrobić sobie poranny spacer. Praca w przedszkolu była jedynym co posiadała i co kochała. Od rozstania z narzeczonym nie miała już praktycznie życia prywatnego, tylko te dzieci były takim jej promykiem który rozjaśniał kolejny dzień. Były narzeczony zdradził ją i powiedział, że nie jest gotowy na małżeństwo.
Zajrzała do portfela. Nie wiedzieć czemu nadal trzymała tam ich wspólne zdjęcie. Na jego wspomnienie tylko ciężko westchnęła i ruszyła w dalszą drogę. Wchodząc na teren przedszkola widziała drogie samochody, bogatych rodziców jej podopiecznych. W środku było już wiele dzieci biegających dookoła niej. Uśmiechnęła się do Siebie i poszła do odpowiedniej sali.

Jechał szybko na trening po odwiezieniu syna do przedszkola, odkąd mieszkał sam nigdy nie mógł zdążyć ze wszystkim. Wpadł do szatni i szybko zaczął się przebierać.
-Cristiano, dlaczego znowu jesteś ostatni? Przecież zawsze byłeś pierwszy - zaśmiał się Marcelo
-Odwożę teraz Juniora do przedszkola. Przedszkole jest od 8 więc jak mamy rano trening to nie mogę się wyrobić - westchnął i uśmiechnął się do przyjaciela. - No to chodźmy już na trening bo nie chce biegać dodatkowych kółeczek. Wbiegli na murawę uśmiechnięci jak zawsze.
- Chłopcy, szybko rozgrzewać się - krzyknął trener.
- Cris mogę o coś zapytać? - szepnął Pepe
- Haha, od kiedy się pytasz o takie rzeczy? Zawsze walisz prosto z mostu. - zaśmiał się Cristiano, truchtając.
- To delikatna sprawa - wytłumaczył - Jak sobie dajesz radę? Widzimy wszyscy że jest Ci ciężko, nawet forma nie taka jak przed Twoim rozstanie z Iriną.
- Nie martw się, dajemy sobie z Juniorem radę. Ciężko mi trochę bo byliśmy długo razem ale spokojnie... minie z czasem. - popatrzył w dal i odbiegł do reszty kolegów
- A co powiecie na małego grilla u mnie - zapytał Iker - Sara z małym wyjeżdża do swojej mamy.
- No nie głupi pomysł. Zrelaksujemy się, za 3 dni mecz z Juve więc trzeba nabrać siły - powiedział Marcelo, tak żeby nie usłyszał ich trener, jednak bardzo nieudolnie.
- Jak ja wam nabiorę siły w taki sposób to wy mnie ruski rok popamiętacie. Żadnych imprez - krzyknął trener i popatrzył na podopiecznych krzywym wzrokiem.
- Tak jest trenerze - krzyknęli wszyscy równo
- U mnie o 19 - szepnął Casillas

Ronaldo podjechał pod przedszkole swojego syna, wyszedł z samochodu i skierował się w stronę drzwi wejściowych. Przekroczył próg i zobaczył syna siedzącego na ławeczce.
- Tatuś - krzyknął maluch i przytulił się do ojca.
- Cześć synku. Jak Ci minął dzień?
- Dobrze.. a wiesz że Pani powiedziała że baldzo ładnie maluję? - uśmiechnął się radośnie.
- No widzisz, Gratuluję!- pocałował syna w czoło i zaczęli podążać w stronę samochodu, szedł zamyślony gdy usłyszał swojego syna..
- Do widzenia plosze pani. 
- Do widzenia Cristiano, do jutra - wyminęła ich młoda, śliczna brunetka, która tylko pogłaskała Juniora po gówce i ruszyła przed siebie. W ostatniej chwili, odwróciła się jeszcze i kiwnęła głową z uśmiechem do Ronaldo. CR7 odwzajemnił uśmiech i podążył wzrokiem za brunetką, nie widział koło niej żadnego dziecka więc musiała tutaj pracować.
- Tatusiu słuchasz mnie? - pociągnął go za rękaw Junior
- Taak synku.. słucham. A powiedz mi, kim była ta Pani która się z Tobą żegnała? - popatrzył na dziecko, otwierając mu drzwi od samochodu.
- To była Pani Leonor, moja wychowawczyni tatusiu, przecież już ją widziałeś - zaśmiał się 5 - latek
-Widziałem? - zdziwił się Cristiano - a może i widziałem. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się promiennie do chłopca...

Dziewczyna wchodząc do mieszkania cichutko westchnęła.
- Vivi gdzie jesteś? - zawołała swojego kota. Gdy zobaczyła ją, uśmiechnęła się i ruszyła do kuchni przygotować jedzenie dla siebie oraz dla swojego futrzaka.  Przed oczami miała uśmiech jednego z ojców swoich podopiecznych. Wiedziała kim jest ów człowiek.. Cristiano Ronaldo. Nawet do głowy by jej nie przyszło że taki człowiek może zwrócić uwagę na zwykłą przedszkolankę, więc szybko wymazała obraz z głowy...

                                         **********

Moje kochane :)
Jest pierwszy rozdział... Czekam na wasze komentarze :) Proszę dajcie mi znać w komentarzu kogo mam informować o kolejnych rozdziałach :)
W razie pytań wywiader służy :)
Trzymajcie się cieplutko :**
Do następnego :D

niedziela, 5 kwietnia 2015

Prolog

Cristiano
Rola samotnego ojca jest bardzo trudna, zwłaszcza gdy jesteś piłkarzem i rozstajesz się z wieloletnią partnerką. Owszem matka pomaga mi jak tylko się da, często zajmuje się moim synem, ale przecież też ma swoje sprawy, a ja muszę spędzić trochę czasu z własnym dzieckiem.
Junior.. to wspaniały chłopiec i kocham go nad życie. Nie wyobrażam sobie gdyby miałoby go nie być. Wnosi wiele radości i uśmiechu. Zwłaszcza gdy wchodzisz do domu po bardzo męczącym treningu i widzisz uśmiechniętą buzię dziecka, które biegnie do Ciebie i krzyczy:
- Tatuś!
Niestety niedawno rozstałem się z Iriną, co prawda i tak nie mieliśmy dla siebie zbyt wiele czasu ale bardzo to przeżyłem. Staram się tego nie pokazywać i udawać że jest wszystko dobrze, ale nie wszystko wychodzi tak jak tego chcemy. Wszystko się wali na głowę. Przede wszystkim nie gram tak jak wcześniej... ale nie chce na siłę szukać kobiety. Gdybym był sam to co innego, ale jest Junior i nie mogę jemu fundować takich wrażeń. Odejście Iriny przeżył bardzo mocno. Nie ma się co dziwić, przecież znał ją praktycznie od urodzenia... Jestem Cristiano Ronaldo, piłkarz i "gwiazda" jak mówi większość, ale przede wszystkim staram się być dobrym człowiekiem i ojcem...

Leonore
Siedzę sama w pustym mieszkaniu. Jedyne co aktualnie posiadam, to kocica o wdzięcznym imieniu Vivi oraz moja praca. Jestem przedszkolanką. Pracuję w prywatnym przedszkolu na obrzeżach Madrytu. Większość maluchów to dzieci piłkarzy, aktorów, dziennikarzy..
Cóż jak wspominałam mieszkam sama. niedawno rozstałam się z moim narzeczonym. Stwierdził, że nie dorósł do związku... Pare nocy przepłakałam, ale teraz jest już dobrze. Zrozumiałam, że nie warto tracić czasu ani siły na takiego człowieka... Cóż.. Nazywam się Leonore Fuentes, skromna, spokojna i aktualnie zraniona kobieta, która uwielbia dzieci i z nimi wiąże swoją przyszłość..

                                                                           ***

Kochani, oto prolog. Jest pisany w pierwszej osobie ale później będzie już narracja trzecioosobowa.
Mam nadzieję, że spodoba wam się mój blog i będziecie go odwiedzać. Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna więc proszę o komentarze :)
Trzymajcie się cieplutko <3